Remove ads by subscribing to Kanka or enabling premium features for the campaign.

  1. Notes

Matteo di Conte do Orlanda #1

2 stycznia 1576, Maleria

Szanowny baronie Castiliogne!

Nie zamieniliśmy co prawda choćby słowa w Spinedzie, lecz ja uważnie Cię, baronie, obserwowałem, gdyż wiele czasu spędziłeś w towarzystwie mojej siostry. Musisz wiedzieć, że ona rzadko poświęca tyle czasu na wyjazdach do Spinedy na rozmowach z kimkolwiek, a jeśli już, to rozmawia głównie z kawalkatorami i koniuszymi na temat swej życiowej pasji, która zdaje się jej przesłaniać cały świat, wszystkie ziemskie i boskie sprawy. Pomimo tego Tobie, baronie, poświęciła zaskakująco wiele swej uwagi, jak również czasu na parkiecie, co nie umknęło mej uwadze.

Musisz wiedzieć, baronie Orlando, że od wielu miesięcy poszukuję kandydata na potencjalnego męża dla mej siostry, co okazuje się zaskakująco trudnym zadaniem do wykonania, gdy spędza ona całe dnie na padoku i w stajniach - nie są to zbyt romantyczne ani wygodne miejsca do nawiązywania znajomości, ani tym bardziej oświadczyn. Musisz też wiedzieć, że wbrew temu, co się sądzi, nie wchodzi w grę, abym przymusił swą siostrę do ożenku ze wskazanym jej przeze mnie mężczyzną. Siostra moja zrodzona jest z tych samych rodziców, co ja i równie szlachetną nosi krew, co ja, przeto, gdybym ją do czegoś takiego przymuszał, to tak, jakby sam sobie napluł w twarz. Dlatego też każdy kawaler, który przyciągnie uwagę mej siostry w sposób spontaniczny, bez mej ingerencji, natychmiast napełnia me serce nadzieją, że los Salvatricii ulegnie być może odmianie na lepsze.

Mając na uwadze powyższe z pewnością już rozumiesz, baronie Orlando, w jakim celu ślę ten list. Rozważam możliwość rozpoczęcia z Tobą negocjacji matrymonialnych - oczywiście wszystko odbywałoby się przy aktywnym udziale mej siostry, która wciąż o Tobie wspomina. Jednakże, nim moglibyśmy zacząć proces swatania Was, potrzeba, abym rozeznał się w kilku, kluczowych kwestiach, bez których ustalenia o żadnym małżeństwie nie może być mowy.

Wpierw musisz wiedzieć, baronie, że przez wzgląd na me silne związki z hrabią Orsinim, jak i moje własne inklinacje ku popieraniu sprawy rojalistycznej, zmuszony jestem wykluczyć wszystkich kandydatów, którzy odrzucają wierność Jego Królewskiej Mości Hermanowi. Podczas przyjęcia na cześć zwycięzców w Spinedzie nie umknęła mej uwadze państwa osobliwa wymiana zdań z dziedzicem tytułu hrabiowskiego. Chodzą także plotki, że wokół twej osoby, baronie, skupia się aktualnie nowy sojusz "neutralnych" szlachciców, którzy niegdyś nie stanowili żadnego, formalnego zrzeszenia, choć lubili zwać się "wolną szlachtą". Dlatego też proszę Cię baronie, abyś zaoszczędził mi, mej siostrze i sobie samemu czasu i w odpowiedzi na ten list oznajmił mi, czy byłbyś gotów dołączyć do sojuszu budowanego przez mego hrabiego, oraz, być może, pociągnąć za sobą swych stronników? Nie muszę na pewno przedstawiać Ci korzyści, jakie płyną z bycia lojalnym sługą Króla, gdyż obrażałbym tym twój intelekt. Niestety ślubowanie wierności Koronie stanowi warunek konieczny, abyśmy mięli co dalej negocjować.

Jest to warunek konieczny, acz niewystarczający. Siostra moja ma także własne, osobiste warunki względem ewentualnego zamążpójścia, ale ich dyskutowaniem zajęlibyśmy się ewentualnie w przyszłości, jeśli odpowiedź na moje pytanie okaże się pozytywna, co, chciałbym wierzyć, stanie się. Wiem też, że odbywasz jeszcze żałobę po pani Scoria, którą także zamierzamy z Salvatricią uszanować. Czekamy jednak na twą odpowiedź i propozycję ewentualnego, pierwszego spotkania - może tym razem odwiedziłbyś Malerię, gdzie zamieszkujemy, skoro siostra ma była w zeszłym roku w twym pałacu? To wszystko jednak pozostanie do ewentualnego ustalenia.

Tu kończę, życząc Ci, baronie Orlando wszelkiego zdrowia i powodzenia w realizacji twych zamierzeń,

Matteo di Conte, baron Malerii


Orlando do Matteo Di Conte

Szanowny Baronie di Conte!

Z wielką chęcią zamieniłbym w Spinedzie kilka słów z tak znamienitym i znanym w księstwie człowiekiem, toż tym bardziej smuci mnie to, że nie udało nam się jednak porozmawiać. Spieszę jednak dodac, że siostra Twoja zajeła sporo mojego czasu. Jest to kobieta silna, niezależna, o własnym umyśle, przekonaniach i co najważniejsze - doskonale znajduje się tak w świecie kobiecym jak i męskim. Często zdarza się, że damy, które zagłębiają się w świat mężczyzn, gubią się i same stają się w pewnym sensie mężczyznami. Można powiedzieć, że pod tym względem Baronie Di Conte, twa siostra jest swego rodzaju unikatem. Musze się przyznać, że i mnie doskonale się z nią tańczyło. Wbrew pozorom niewielu przedstawicieli szlachty z Ragady potrafi naprawdę tańczyć. 

Z przykrością stwierdzam jednak, że nie jestem w stanie spełnić Twych wymagań Baronie, więc me staranie by pojąć Twą siostrę za żonę, zakończą się na kilku tańcach i przyjemnych rozmowach. W tajemnicy wam jednak powiem, że kiedy widziałem ją, gnająca przed siebie na grzbiecie rumaka - zaparło mi dech w piersiach. Jak zwykle nie maluje krajobrazów i scen życia codziennego, tak w tym wypadku - uczyniłbym wyjątek. 

Na sam koniec mam jednak kontr propozycję Baronie Di Conte - tak się składa, że ja naprawdę polubiłem pańską siostrę, wcześniej oczywiście nie śmiałbym wchodzić mojemu kuzynowi w paradę, ale skoro on nie żyje - to nie widze przeszkód. Moja propozycja jest następująca:

Jesteś wpływowym i potężnym człowiekiem Matteo, posiadającym sprzymierzeńców i przyjaciół, którzy przez długie lata już z Tobą współpracują. Jeśli zechciałbyś pośredniczyć w moich rozmowach, może zdołałbym przekonać ich by dołączyli do neutralnego stronnictwa. Pomyśl - byłbyś bohaterem, który nie zważając na nic innego, walczył o lepsza Ragadę. Taką, w której nie musisz obawiać się, ze ktoś wrzuci Ci przez okno bombę oliwną. Silną, zjednoczoną i zdolną przeciwstawić się zagrożeniom zewnętrznym. Księstwo to tylko początek...kto wie jak daleko udałoby się nam zajść razem? Pomyśl, jak silnym przekazem byłoby dla wszystkich takie przejście. Kto wie ilu innych poszłoby w Twoje ślady. 

Tym zakończę, więc swój wywód i mam nadzieję, że jakakolwiek będzie Twoja decyzja, twa siostra znajdzie kogoś, kto uczyni ją szczęśliwą kobietą. Zasługuje na najlepsze. 


Z wyrazami szacunku,

Baron Orlando Di Castiliogne


 

Matteo di Conte do Orlanda #2

17 stycznia 1576, Maleria

Szanowny Baronie Castilliogne,

Wpierw pragnę uprzejmie Ci podziękować za wszystkie, nader uprzejme komplementy, jakie przeczytałem w twym poprzednim liście pod adresem mej siostry. Niestety nie mogłem jej ich tymczasowo przekazać, aby nie rozbudzać zbyt wcześnie niepotrzebnie jej kobiecych nadziei, które, w świetle wszystkiego, co potem napisałeś, mogą jeszcze zostać zawiedzione.

Co się zaś tyczy reszty twej odpowiedzi, muszę przyznać, że twoja bezpośredniość i odwaga zaskoczyła nawet mnie, i to pomimo tego, co pokazałeś nam na uczcie w Spinedzie. Mało kto miałby przecież czelność występować z taką kontrpropozycją w odpowiedzi na ofertę złożenia ślubów lojalności swemu Królowi. Ty jednakże masz tyle odwagi i muszę przyznać, że nie potrafię tego nie docenić. Ragada pełna jest odważnych wojowników, ale znacznie mniej jest tu odważnych polityków. Chylę czoła!

Niestety musisz zrozumieć, odważny baronie Orlando, że masz do czynienia z osobą honoru i niepodobna oczekiwać od takiej osoby, aby zdradziła swego Hrabiego, nie wspominając już nawet o swym Królu i zmieniła flagi, pod którymi walczy. Być może przyszłość należy do ludzi pieniądza, ale dzień dzisiejszy wciąż pozostaje w epoce ludzi honoru. Toteż nie mogę tak po prostu przyjąć twej propozycji przystępowania do waszego stronnictwa niezależnej szlachty.

Chodzą tutaj w Malerii słuchy, że "wolna szlachta", której dotąd przewodził dość niemrawo zdaje się baron Bologna, zwiera szyki i że zaliczający się do niej szlachcice odwiedzają już od jakiegoś czasu twój pałac. Niewiele jednak wiadomo, co, poza osobą lidera, zmienia właściwie twoje przywództwo. Wolni szlachcice byli tolerowani głównie przez wzgląd na fakt, że nie czynili nikomu żadnych kłopotów, starając się unikać szkodzenia zarówno Królowi i jego poddanym, jak i naszym wrogom z obozu przeklętych markalian. Twe słowa zdają się jednak sugerować, że ambicje twoje względem tego przedsięwzięcia politycznego sięgają dalej, aniżeli pilnowania własnego kurnika, że tak to, żartobliwie ujmę.

Dokąd zatem sięgają w rzeczywistości? Co masz na myśli, pisząc o "zjednoczonej Ragadzie"? Zjednoczonej pod czyim sztandarem? Co to znaczy "lepsza" Ragada? Jaka właściwie? Słowa twoje zdają się sugerować, że przynależysz, lub reprezentujesz, jeśli nie wiedziesz prym w przedsięwzięciu politycznym wykraczającym swym zasięgiem poza nasze Księstwo. Wiem oczywiście, że także poza Selvistrią istnieją pojedyncze, możne rody, które próbują, z różnym szczęściem, trzymać się z daleka od wojny i lawirować między frakcjami, licząc zapewne, że wojna zdąży dobiec końca, zanim one zostaną do niej wciągnięte i że jakimś cudem, zwycięzcy nie uznają ich na sam koniec za zdrajców. Pisząc o zmiennym szczęściu mam na myśli barona Buskeling, którego królewscy egzekutorzy nadziali na pal za odmowę zasilania wojsk koronnych swymi rekrutami nie dawniej, jak trzy lata temu. Także markalianie tracą cierpliwość wobec malkontentów na okupowanych przez siebie ziemiach. Książę Sirocco miał puścić niedawno z dymem całą domenę jednego z baronetów pragnących "przeczekać" sobie cichutko wojnę. Czy nie obawiasz się, baronie Orlando, że i Ciebie w końcu spotka podobny los, gdy wojna zawita w końcu w Selvistri?

Król Herman z pewnością wybaczyłby Ci i twoim krewniakom brak dotychczasowego, zdecydowanego wsparcia jego władzy, gdybyście stanęli pod jego sztandarami i pomogli nam bić markalian. Zupełnie inaczej jednak będzie spoglądał na Was i waszą "wolną szlachtę", gdy pozostanie ona "wolna" do samego końca rozprawy z rebeliantami.

Niemniej nie zamierzam Cię straszyć, ani tym bardziej Ci grozić, sam przecież wiesz, jakie są stawki w toczącej się w naszym kraju wojnie. Pragną za to dowiedzieć się więcej o tym przedsięwzięciu politycznym, w które musisz najwyraźniej niezwykle silnie wierzyć, skoro ośmieliłeś się w jego imieniu spróbować nakłonić mnie do zdrady mego własnego pana. Kto wie, jeśli jest to rzeczywiście tak zacna wizja, za którą warto czynić tak zuchwałe propozycje i skoro miałaby ona, jak piszesz, przynieść Ragadzie zjednoczenie i wielkość, może warto, aby jej szczegóły dotarły do uszu mego pana, Hrabiego Orsiniego, a dalej, kto wie, może i na dwór w Alldare. Jeśli jednak twoja propozycja nie może mieć żadnej wartości dla mojego króla i jedyne, co zakłada, to przeczekiwanie wojny aż do jej zakończenia przez jedno ze stronnictw, to dobrze Ci radzę, porzuć ten plan i przystań po prostu do nas, póki jeszcze Król nie podjął ostatecznych decyzji w sprawie potraktowania Selvistrii.

Jeśli jednak masz coś istotnie wartościowego do zaproponowania, proponuję ustalić termin spotkania. Chętnie ugoszczę Cię w Malerii, gdzie w ograniczonym gronie zaufanych osób mógłbyś przedstawić nam swoją, lub popieraną przez Ciebie, wizję przyszłej Ragady.

Na tem kończę, życząc Ci łaski ze strony Jedynego,

baron Matteo Di Conte