17 stycznia 1576, Maleria
Szanowny Baronie Castilliogne,
Wpierw pragnę uprzejmie Ci podziękować za wszystkie, nader uprzejme komplementy, jakie przeczytałem w twym poprzednim liście pod adresem mej siostry. Niestety nie mogłem jej ich tymczasowo przekazać, aby nie rozbudzać zbyt wcześnie niepotrzebnie jej kobiecych nadziei, które, w świetle wszystkiego, co potem napisałeś, mogą jeszcze zostać zawiedzione.
Co się zaś tyczy reszty twej odpowiedzi, muszę przyznać, że twoja bezpośredniość i odwaga zaskoczyła nawet mnie, i to pomimo tego, co pokazałeś nam na uczcie w Spinedzie. Mało kto miałby przecież czelność występować z taką kontrpropozycją w odpowiedzi na ofertę złożenia ślubów lojalności swemu Królowi. Ty jednakże masz tyle odwagi i muszę przyznać, że nie potrafię tego nie docenić. Ragada pełna jest odważnych wojowników, ale znacznie mniej jest tu odważnych polityków. Chylę czoła!
Niestety musisz zrozumieć, odważny baronie Orlando, że masz do czynienia z osobą honoru i niepodobna oczekiwać od takiej osoby, aby zdradziła swego Hrabiego, nie wspominając już nawet o swym Królu i zmieniła flagi, pod którymi walczy. Być może przyszłość należy do ludzi pieniądza, ale dzień dzisiejszy wciąż pozostaje w epoce ludzi honoru. Toteż nie mogę tak po prostu przyjąć twej propozycji przystępowania do waszego stronnictwa niezależnej szlachty.
Chodzą tutaj w Malerii słuchy, że "wolna szlachta", której dotąd przewodził dość niemrawo zdaje się baron Bologna, zwiera szyki i że zaliczający się do niej szlachcice odwiedzają już od jakiegoś czasu twój pałac. Niewiele jednak wiadomo, co, poza osobą lidera, zmienia właściwie twoje przywództwo. Wolni szlachcice byli tolerowani głównie przez wzgląd na fakt, że nie czynili nikomu żadnych kłopotów, starając się unikać szkodzenia zarówno Królowi i jego poddanym, jak i naszym wrogom z obozu przeklętych markalian. Twe słowa zdają się jednak sugerować, że ambicje twoje względem tego przedsięwzięcia politycznego sięgają dalej, aniżeli pilnowania własnego kurnika, że tak to, żartobliwie ujmę.
Dokąd zatem sięgają w rzeczywistości? Co masz na myśli, pisząc o "zjednoczonej Ragadzie"? Zjednoczonej pod czyim sztandarem? Co to znaczy "lepsza" Ragada? Jaka właściwie? Słowa twoje zdają się sugerować, że przynależysz, lub reprezentujesz, jeśli nie wiedziesz prym w przedsięwzięciu politycznym wykraczającym swym zasięgiem poza nasze Księstwo. Wiem oczywiście, że także poza Selvistrią istnieją pojedyncze, możne rody, które próbują, z różnym szczęściem, trzymać się z daleka od wojny i lawirować między frakcjami, licząc zapewne, że wojna zdąży dobiec końca, zanim one zostaną do niej wciągnięte i że jakimś cudem, zwycięzcy nie uznają ich na sam koniec za zdrajców. Pisząc o zmiennym szczęściu mam na myśli barona Buskeling, którego królewscy egzekutorzy nadziali na pal za odmowę zasilania wojsk koronnych swymi rekrutami nie dawniej, jak trzy lata temu. Także markalianie tracą cierpliwość wobec malkontentów na okupowanych przez siebie ziemiach. Książę Sirocco miał puścić niedawno z dymem całą domenę jednego z baronetów pragnących "przeczekać" sobie cichutko wojnę. Czy nie obawiasz się, baronie Orlando, że i Ciebie w końcu spotka podobny los, gdy wojna zawita w końcu w Selvistri?
Król Herman z pewnością wybaczyłby Ci i twoim krewniakom brak dotychczasowego, zdecydowanego wsparcia jego władzy, gdybyście stanęli pod jego sztandarami i pomogli nam bić markalian. Zupełnie inaczej jednak będzie spoglądał na Was i waszą "wolną szlachtę", gdy pozostanie ona "wolna" do samego końca rozprawy z rebeliantami.
Niemniej nie zamierzam Cię straszyć, ani tym bardziej Ci grozić, sam przecież wiesz, jakie są stawki w toczącej się w naszym kraju wojnie. Pragną za to dowiedzieć się więcej o tym przedsięwzięciu politycznym, w które musisz najwyraźniej niezwykle silnie wierzyć, skoro ośmieliłeś się w jego imieniu spróbować nakłonić mnie do zdrady mego własnego pana. Kto wie, jeśli jest to rzeczywiście tak zacna wizja, za którą warto czynić tak zuchwałe propozycje i skoro miałaby ona, jak piszesz, przynieść Ragadzie zjednoczenie i wielkość, może warto, aby jej szczegóły dotarły do uszu mego pana, Hrabiego Orsiniego, a dalej, kto wie, może i na dwór w Alldare. Jeśli jednak twoja propozycja nie może mieć żadnej wartości dla mojego króla i jedyne, co zakłada, to przeczekiwanie wojny aż do jej zakończenia przez jedno ze stronnictw, to dobrze Ci radzę, porzuć ten plan i przystań po prostu do nas, póki jeszcze Król nie podjął ostatecznych decyzji w sprawie potraktowania Selvistrii.
Jeśli jednak masz coś istotnie wartościowego do zaproponowania, proponuję ustalić termin spotkania. Chętnie ugoszczę Cię w Malerii, gdzie w ograniczonym gronie zaufanych osób mógłbyś przedstawić nam swoją, lub popieraną przez Ciebie, wizję przyszłej Ragady.
Na tem kończę, życząc Ci łaski ze strony Jedynego,
baron Matteo Di Conte