Remove ads by subscribing to Kanka or enabling premium features for the campaign.

Baron Savaldi wyróżnia się na tle pozostałych baronów tym, że bardziej aniżeli w politykę i wojnę domową, angażuje się w życie religijne Księstwa. Lorenzo jest bowiem kariańskim duchownym, proboszczem parafii Cudownej Wody w Spinedzie i dziekanem otaczającego miasto dekanatu.

Jak na barona, przyznać trzeba, że zadowala się Lorenzo nadzwyczaj skromną funkcją kościelną. Co prawda podlegają mu proboszczowie w całej Spinedzie i kilku okolicznych wsiach, lecz możny taki, jak on, mógłby być właścicielem opactwa, albo nawet ubiegać się o miejsce w kapitule i zostać kanonikiem. Jednak baron Savaldi zadowala się swoją pozycją i pełnieniu tej funkcji poświęca znaczną część swego czasu.

Głównym zajęciem Lorenza jest jednak wznoszenie nowego kościoła - bazyliki - w miejsce starej, spalonej po uderzeniu pioruna świątyni. Niewątpliwie jest to duże przedsięwzięcie, gdyż nowy kościół ma być trójnawową świątynią zwieńczoną dużą kopułą z pozłacanym hełmem i rzędami barwnych witraży na bocznych ścianach. Ze względu na trudność w zdobyciu kamienia pod budowę, baron zdecydował, że świątynia będzie ceglana i zorganizował wokół jej budowy wszystkich swoich wasali, których zobowiązał do dostarczania cegieł, zaprawy, drewna na szalunki, oraz oczywiście pieniędzy, gdyż wzniesienie bazyliki wymaga zatrudnienia dużej liczby wykwalifikowanych budowniczych.

W międzyczasie Lorenzo opiekuje się pielgrzymami przybywającymi do mieszczącego się w mieście ujęcia cudownych wód, przy których zbudowano kaplicę i dom pielgrzyma, oraz znajduje odrobine czasu, aby osobiście prowadzić kazania i odprawiać nabożeństwa - a baron prowadzący msze dla swych poddanych to już rzecz doprawdy rzadka!

Podejrzana skromność

To, że baron Savaldi nie sięga po wszystkie zaszczyty, po jakie wyciągają zwykle ręce ludzie na jego miejscu, godne jest pochwały, lecz czy na pewno duchowny jest szczery w swej skromności? A może ma inne powody, dla których nie chce awansować wyżej w hierarchii kościelnej? Duchowieństwo spekuluje, że ma jakiś zatajony konflikt z biskupem Foscarinim, albo coś na sumieniu, co wolałby ukryć, a znalezienie się na świeczniku znacząco by to utrudniło...

Nie ucz księdza dzieci robić!

Mimo zaangażowania w budowę bazyliki, prowadzenia spraw dekanatu, nadzorowania domu pielgrzyma i opieki nad źródłem uzdrawiających wód, baron Savaldi wiedzie najwyraźniej bardzo bujne życie erotyczne, gdyż nie tylko spłodził już pięcioro dzieci ze swą oficjalną małżonką zamieszkującą w rodowym pałacu Gavazza, lecz również miasto Spineda pełna jest młodych chłopców i dziewcząt chwalących się, że są dziećmi księdza Savaldiego - i nie chodzi o młodego bratanka barona, który także wstąpił na łono kościoła. Mówi się, że poza legalnymi potomkami, baron spłodził drugie tyle dzieci z mieszczkami i nisko urodzonymi szlachciankami.

Cegielnie

Na polecenie Lorenza w pobliżu Spinedy powstały aż trzy cegielnie, gdzie wytwarza się budulec na potrzeby konstrukcji bazyliki. Dziekan regularnie je odwiedza, aby nadzorować pracę ceglarzy, oraz poganiać ich, jak również zachęcać nierzadko przyznawanymi premiami. Między zarządcami tych cegielni wywiązała się prawdziwa walka o to, kto dostarczy więcej cegieł do miasta. Baron Lorenz natomiast często prowadzi msze w sutannie przyprószonej ceglanym pyłem i śladami gliny na czubkach butów.

Rozwodnik

Wszystkie dzieci barona pochodzą z jego drugiego małżeństwa z Marcellą di Zamorra, podczas gdy jego poprzednia żona nie mogła dać Lorenzu dzieci, albo też on nie mógł się zmusić do obcowania z nią. W każdym razie skończyło się na rozwodzie, którego udzielił baronowi jeszcze poprzedni biskup Veruggi.

Walka z lichwiarzami

O ile większość miasteczek w Księstwie ulega pokusie wpuszczenia przedstawicieli Familii Corraprara, o tyle rządzący w Spinedzie baron Lorenzo powiedział lichwiarzom stanowcze "nie!". Familia nie ma czego w jego mieście szukać i na nic zdają się prośby niektórych miejskich handlarzy, oraz zubożałych szlachciców, którzy twierdzą, że napływ gotówki i kantor bankowy przydałby się i ożywiłby gospodarkę Spinedy. Lorenzo nie zamierza odpuścić i wypowiedział oficjalną wojnę kupcowi Corraprarze zapowiadając, że wyklnie każdego mieszkańca miasta, który wejdzie w konszachty z tym niegodziwcem.